Kącik historyczny-czy nie lubić szlachty_Wojciech Bogusławski
2006-11-10
„ Czy nie lubić szlachty ? ”
Zdecydowałem się i ja napisać parę słów o rzeczach oczywistych, niekiedy banalnych, nieco na uboczu wspaniałych artykułów Rafała po to, by wytłumaczyć cel naszego działania dla Rodziny.
W dawnych czasach, wręcz prehistorycznych, przynajmniej dla moich dzieci, to jest siedemdziesiątych ubiegłego wieku w szkole mieliśmy przedmiot „wychowanie obywatelskie” . Na jednej z lekcji profesor tłumaczył nam zawzięcie jaki to zły wpływ miała szlachta i mieszczaństwo a ogólniej inteligencja i jej tradycja. Bo to ona właśnie wymyśliła sobie, że jedząc łokcie trzeba mieć przy sobie. To zniewalało człowieka, który chciał siedzieć rozparty. Kto to słyszał, by trzymać widelec i nóż w odpowiedniej ręce i na dodatek nie w zaciśniętych pięściach. Dlaczego z łyżki nie pić z boku tylko od czoła, dlaczego nóg nie trzymać na sąsiednim krześle ? To wszystko scheda tamtych złych szlacheckich czasów. Tak nas uczono . Nie zadali sobie pytania, co by z nami było gdyby wprowadzić w życie tak pojęty liberalizm. Chcieli nas upodobnić do panującej wtedy klasy, pozbawić tradycji, obyczajów i zniechęcić do szlachty i tego co polskie. Częściowo im się udało. Wszechogarniający jest brak dobrych manier i kultury, a nieobyczajne występki przychodzi nam nazywać parlamentarnymi. Program szkolny większy nacisk kładzie na umiejętność posługiwania się gumowymi akcesoriami niż jak jeść, jak mówić i zachowywać się. Premier popisuje się męsko-damskimi prostackimi dowcipami a pijany prezydent wytacza się z samolotu.
Wszyscy narzekamy na złodziejstwo i prywatę naszych elit. Ale jakież to elity ? Z jakich wzorów korzystają? Tak naprawdę nie jest to elita czy inteligencja w pojęciu tradycyjnym ale z awansu społecznego. Ich po prostu nikt nie nauczył tego co dobre a co złe. Mieli profesorów takich jak ja, ale z domu niewiele wynieśli.
Kto tego wszystkiego ma nauczyć i na kim się wzorować ? Można walczyć z tym co złe w „szlachectwie” ale trzeba docenić i uszanować co dobre.
Nasze zjazdy służą przekazywaniu tradycji. Dowiadujemy się o przyjęciach, miłościach, weselach i wojnach. O tym kto walczył i z kim, dlaczego zginął i z czyich rąk. Oglądamy stare i nowe zdjęcia okraszone opowieściami. Starsi wspominają historie z młodości; przybliżają nam przeszłe czasy i swój świat. I odwrotnie: młodzi prezentują swoje plany, a na dyskotekach pokazują nowe tańce. Popisują się występami przygotowanymi specjalnie na tę okazję. Następuje przekazanie historii rodzinnych i historii narodu. Tej prawdziwej, nie skażonej politykierstwem i propagandą.
Zjazdy zawsze zaczynają się mszą świętą i nie dlatego że dewociejemy, ale by określić postawy, którym chcemy być wierni. Po to też, aby wyzbyć się cech typowych szlachectwu i naszemu narodowi jak pieniactwo, pycha i prywata. Tradycja chrześcijańska pozwoliła naszemu narodowi przetrwać wieki i nie ulec degeneracji, tak powinno być i w przyszłości.
Zajęcie się przez nas sprawami genealogii i zjazdów zapoczątkowali moi rodzice. Zauważyli bowiem, że rodzina w większym gronie spotyka się tylko „ na okoliczność”. Trzeba to było przerwać. Zagłębiając się w sprawy rodzinne zauważyłem rzecz przerażającą. O osobach które żyły, kochały, walczyły nie umiałem nic powiedzieć, zupełnie nic. Jakby ich nie było. Nikt o nich nie pamięta, a jednak my jesteśmy ich potomkami. Nie chciałbym, by z nami też tak było. Data urodzin i śmierci to niesprawiedliwie mało. Trzeba wydobyć z zapomnienia historię naszych przodków i nie po to, by się nią chełpić, ale po to by ją po prostu znać. Jest to bowiem nasza historia (ta wielka i ta mała - lokalna, codzienna)– na które składają się obyczaje, wiara, dorobek duchowy i materialny. Jesteśmy spadkobiercami dziedzictwa kulturowego i kulturalnego (w pełnym tego słowa znaczeniu) wielu pokoleń które były przed nami, z których jesteśmy. W znakomitej większości jest to dziedzictwo kultury szlacheckiej - od tego nie uciekniemy.
Proszę zwrócić uwagę, jak doskonale służą temu artykuły Rafała.
Prac o podobnym charakterze będzie więcej i zostaną kiedyś wydane w formie książkowej.
Na zjazdach pokazujemy zwykle filmy z przeszłości, są na nich osoby które już odeszły. Jest to dla nas wielkie przeżycie . Mamy przed sobą zadanie polegające na filmowym utrwaleniu wszystkich żyjących. Strona internetowa służy przybliżeniu tego co przeszłe i nas samych. Właściwie całe życie „przywracamy” przeszłość: idąc ze świeczką na grób bliskiego, stawiając pomnik. Jest to jednak działanie spontaniczne. My staramy się nadać temu formę zorganizowaną.
Udało nam się poznać wiele osób z rodziny, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Odnalazły się całe gałęzie genealogiczne. Wnoszą oni swoimi wspomnieniami i rozmowami zawsze coś nowego i atrakcyjnego. Został skomponowany hymn zjazdowy i wykonany sztandar.
Wyrośliśmy z kultury łacińskiej, w niej stworzyliśmy najbardziej demokratyczne i tolerancyjne państwo w Europie, które trwało przez 500 lat. Z ustrojem na owe czasy doskonałym, po głębszej analizie może doskonalszym od dzisiejszego. W kulturze łacińskiej trwamy dziś i przyjdzie nam trwać w przyszłości.
Dziedziczymy wielką historię ale też i tę naszą rodową, którą wypada znać. Nazwisko, które nosimy ma już 500 lat, podobnie nasz herb. To nas łączy. Naszym obowiązkiem jest pielęgnować spuściznę naszych przodków, budować i podtrzymywać więzi rodzinne, zachować dla potomnych, to co uważamy za najważniejsze, tworzyć przyszłość. Jak się o tym zapomni to nie będziemy mieli prawa zwać się Polakami i Europejczykami. Będziemy gośćmi we własnym domu. Jest to na czasie, mając na uwadze nasze przyszłe wejście do zjednoczonej Europy, której dziedzictwo od wieków współtworzymy i do której od zarania naszej państwowości wyraźnie ciążymy.
Doskonale sobie zdaje sprawę, że to co napisałem, to w większości „hasła”. Zasadnym wydało mi się zebranie tego wszystkiego razem, by dać zaczyn głębszym przemyśleniom, szczególnie tym którzy wątpią w sens tego co robimy.
Kiedyś zadano pytanie: po co to robicie i trawicie tyle czasu na rzeczy które nie przynoszą zysku ? To przynosi zysk i to wielki, ale nie w srebrnikach, bo te dziś są, jutro może ich nie być a Polakiem się będzie zawsze. Nasze miejsce jest tu, na tej ziemi i naszym bogactwem jest ta nasza świadomość rodowa i narodowa.
Spotkania i zjazdy temu też mają służyć. Jeśli to co napisałem nie przekonuje lub jest nieprawdą to rzeczywiście Rafał i Wojtek są niepoprawnymi dziwakami i należy nie lubić szlachty.
Wojciech Bogusławski