2008-03-16  

WILKOWICE

 Fotoreportaż

 

Wilkowice - 1921 r 

Historia majątku WILKOWICE opisana została przez Rafała Bogusławskiego jako komentarz do jego obrazu wykonanego techniką pasteli.

 Niniejszym prezentuję obecny wygląd domostwa oraz otoczenie wraz z kościółkiem parafialnym w Turze, w którym moja babcia Zofia Bogusławska (córka Stanisława Bogusławskiego i Anny z Lochmanów) brała ślub z moim dziadkiem Julianem Pieńkowskim, w lutym 1924roku.

Na początku lat 90ych, gdy padały już PGRy i tym podobne twory komunistyczne, ówczesny prezes Spółdzielni Produkcyjnej, która na mocy reformy rolnej stała się  "właścicielem"  majątku moich pradziadków, nakazał wykupienie tego domu rodzinom tam mieszkającym. Obecnie (maj 2002) mieszka tam jedna rodzina składająca się z 4 osób (wcześniej gnieździło się tam 6 rodzin), którzy twierdzą, że mają akt własności. Zamierzam wszystko to zweryfikować. Jeżeli jest tak w istocie, z pewnością ludzie ci byliby mocno zainteresowani sprzedaniem tego domu, który za chwilę zawali im się na głowę, ponieważ nie mają pieniędzy na remont (tzw. głowa tej rodziny niewiele robi tylko kombinuje gdzie zdobyć piwo).

 1. Budynk od fronu      2.Budynek od tyłu

Widok z sieni. Za tą ścianką z drzwiami jest dalsza część ówczesnego salonu. Zadziwia mnie to, że montując ścianę działową ludzie ci oszczędzili plafon na suficie!

Zdjęcia ukazują zarówno tragiczny stan techniczny dworku jak również piękno okolicy i urokliwą atmosferę autentycznego drewnianego kościółka z 1802 roku.


      Z tego miejsca ruszali moi dziadkowie do ołtarza, tego samego, który nadal zamyka perspektywę wnętrza kościółka.

   Malutkie, naiwne organy pod opieką niebios na suficie.

      

    Drewniana ambona z płaskorzeźbami świętych. Istotnym elementem jest tutaj widoczny sznurek, zaczepiony o haczyk. Jego drugi koniec znika w suficie. Gdy zaczyna się msza święta, wychodzi pani (!) kościelna, odhacza sznurek i pociąga nim. Wtedy zaczyna bić dzwon.

 

Przez pradziadkowe łąki, 100 metrów za domem, płynie sobie leniwie Ner.       W latach siedemdziesiątych była to struga cuchnąca gierkowskimi pestycydami. Teraz zachęca do spacerów wzdłuż brzegu.

Poranek nad tą romantyczna rzeką dostarcza wielu sentymentalnych doznań.

Dom wilkowicki to jedyna istniejąca materialna spuścizna po naszych przodkach, bo wszelkie dziedzictwo w postaci uroku osobistego, talentów, poczucia humoru i wiedzy jest widoczne do dzisiaj w każdym z członków Rodu Bogusławskich h. Ostoja.

Barbara Thun