ZŁOTE GODY ANIELI I ZBYSZKA BOGUSŁAWSKICH

    Piąty przypadek Złotych Godów w naszej Rodzinie linii franciszkańskiej. A trzeci hucznie obchodzony ( I , II ) . Poprzednie dwa bowiem – nad zeszłoroczną rocznicą Stasiów Bogusławskich z Lublina zaległa cisza z wyjątkiem małej wzmianki na Zjeździe Rodzinnym w Bielsku Białej jak również moich dziadków Pieńkowskich w 1974 – nie miały oprawy jubileuszowej. A szkoda ponieważ mam wrażenie, że nasze dzieci będą prawie kompletnie pozbawione takich doniosłych atrakcji. My, ich rodzice jako generacja jesteśmy albo bardziej chorowici i nie dożywamy takiego wieku aby zmieściło się w nim 50 lat małżeństwa albo mało wytrzymali i wcześniej rozstaliśmy się z tą drugą stroną (Bogu dzięki, nie wszyscy).

I dlatego z tym większym uznaniem patrzyliśmy na Jubilatów jak z dumą i radością świętowali tę wielką rocznicę.

Są najlepszym przykładem tego, że wystarczy „być” a nie „mieć”. „Być” dało im tę wielką godność z jaką celebrowali swoje 50 lat razem. „Mieć” pojawiło się na tyle w porę aby to „być” mogli całej familii zaprezentować z radością podejmując nas wszystkich na uroczystej eucharystii i na balu, które przejdą do historii.

                                                Barbara Thun